Ze względu na złe warunki atmosferyczne (opis poniżej), wczorajszy cały dzień spędziłam w domu i nie pojechałam do pracy. Dziś chęć dobrego jedzenia zmobilizowała nas do pojechania na zakupy. W “nagrodę” za stanie w kolejkach, postanowiliśmy kupić sobie dobrą kawę na wynos w lokalnej piekarni/cukierni i przejść się na spacer. Chciałam pokazać wam sam budynek kawiarni, bo jest naprawdę wyjątkowy.
Znajduje się w starym, odrestaurowanym domu. Pomieszczenia są bardzo fajnie zaadoptowane, a na zewnątrz znajduje się bardzo przyjemny, zadaszony taras.
Za kawiarnią jest mini ogródek ze stolikami. Dość często tu przychodzimy.
Co do pogody, to w piątek pracowałam z domu, bo autostrady, którymi dojeżdżam do pracy były zamknięte. W czwartek wieczorem padał deszcz ,a w piątek rano temperatura spadła poniżej zera. W efekcie, większość dróg było pokrytych lodem, było masę wypadków i niesamowite korki. Teksańczycy nie wiedzą jak jeździć w takich warunkach, nikt nie ma zimowych opon, więc zamieszanie i panika są murowane. Ja nie mogę na to narzekać, bo z przyjemnością zostałam cały dzień w domu i pracowałam w dresach z ciepłą herbatą w ręku. Mike nie miał tyle szczęścia i musiał iść do biura. (jednak mieszkanie tak blisko pracy ma jakieś minusy;) ) Zarząd naszego budynku również bardzo spanikował. Wszędzie wysypał MASĘ soli. Dziś przy 20 stopniach Celsjusza, porozrzucane kupki soli, wyglądają dość dziwnie.
No ale lepiej być przygotowanym na najgorsze niż zignorować taką mroźną pogodę (zero stopni C) i wiążące się z nią ryzyko.